Dzień 3 - prawie do Sanoka
Poniedziałek, 21 czerwca 2010
· Komentarze(0)
Wyjechaliśmy sobie na spokojnie o 7 rano ze Lwowa tym razem już wiedząc że się nie pogubimy ;). Droga prosta jak drut , trochę w dół trochę w górę , dość szybko dojechaliśmy do granicy , chyba na 12 czasu UKR , ale to co się tam działo to masakra. Musieliśmy przechodzić rzez przejście dla pieszych , nie wiem jakim cudem przepchnęliśmy rowery przez te obrotowe bramki , na UKR , stronie nie robili problemu , dopiero przy Polskiej zaczął się koszmar... Musieliśmy rowery zostawić z boku i czekać z resztą , a pchali się niemiłosiernie jakby od tego zależało ich życie , żeby tylko każdy był pierwszy , jak tylko weszliśmy do środka to już wtedy każdy był dla nas miły , puścili as przejściem dla niepełnosprawnych ;) i po 5 min byliśmy w Polsce. W Medyce coś tam zjedliśmy i pojechaliśmy dalej w świat , dojechaliśmy do Przemyśla za którym już się zaczęła jazda i w górę i w dół, pozwiedzaliśmy chwilę i dalej na Sanok , zjedliśmy w jakiej s tam małej mieścinie Wola Tumska . Zobaczyliśmy że goni nas deszcz więc jak najszybciej kawałek za wieś i rozłożyliśmy namiot , to była pierwsza i ostatnia noc w namiocie na tej wycieczce ;)