Droga przez mękę (na Budapeszt) - dzień II
Czwartek, 22 lipca 2010
· Komentarze(0)
Dzień drugi rozpoczął się pobudką o godzinie 5.00 i jak najszybszym zbieraniem aby zniknąć naszym przyjaciołom z oczu i nie karmić ich naszą krwią. Dlatego szybciutko się zebraliśmy i dawaj w 30 min do Madziarów :). Ruszyliśmy stamtąd na Ozd ->Arlo->Eger , za Egerem musieliśmy dać upust organizmom i odpocząć ok 3 godzin w spaniałym cieniu którego było ciężko już później znaleźć , ze względu na temperaturę , słońce , które świeciło od samego rana , prażyło bez litości , topił się asfalt , śmierdziało spalinami, masakra to chyba były moje najgorsze kilometry w życiu. Po odpoczynku dotarliśmy do wsi za Gyongyos , która zwała się Atkar , pierwsza osoba którą zaczepiliśmy o nocleg wyglądała porządnie jednak nie chciała nas przenocować koło domu lecz na placu koło kościoła , gdy kolega już zaczął się rozkładać ( z rzeczami oczywiście ;) ) , przyszła że dzwoniła do burmistrza że nie możemy tam się rozłożyć. Wiedząc że nocowanie na dziko nie jest dozwolone wolałem znaleźć melinę u kogoś niż gdzieś po krzakach zwłaszcza że po tych terenach ciężko w ogóle było je znaleźć , na szczęście jakoś przyjemny dziadek nas przyjął pod swoje skrzydła mimo że za kij nie mogliśmy się porozumieć ale coś tam się dało na migi , dostaliśmy śliwki , coś ciepłego , nie wiem co to było ale było ciepłe i dobre oraz pączki ;) , oczywiście zasnąć nam pomagały komary :/