Wreszcie udał się pierwszy wyjazd mający ponad 100 km. Postanowiliśmy z kolegą udać się na mszę na 7.30 i o 8.45 wyruszyliśmy, pogodę mieliśmy taką w miarę przyjazną, wiatr w plecy, tyle co troszkę chłodnawo. Po prawie dwóch godzinach dotarliśmy do Nałęczowa, porobiliśmy tam zdjęcia i pojechaliśmy dalej, kawałek dalej zmieniliśmy ze względu na wzrośnięcie temperatury spodnie na spodenki. Jakoś przed jedenastą dotarliśmy do Kazimierza, na dzień dobry zaczepiła nas cyganka z propozycją wróżby, lecz my ją olaliśmy i sobie poszła. Pojeździliśmy tam i wyjechaliśmy stamtąd około 13. Droga powrotna była ta sama, lecz tym razem jechaliśmy pod wiatr co nam dało trochę w kość. Jednakowoż uznaliśmy ten wyjazd za udany. :)
Studiujący w Lublinie na KULu, sam pochodzący z Zakopanego. We wrześniu 2011 mający operację więzadła krzyżowego przedniego w kolanie prawym, na szczęście udana.